niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 33

Wyszłam z pokoju wycierając łzy. Louis natychmiast wstał.
- Wszystko w porządku? - zapytał chwytając mnie za ramię.
Skinęłam głową.
Jak, do cholery mam mu powiedzieć, że wyjeżdżam?
Nie. Nie powiem nikomu, że wyjeżdżam.
____
Jazda powrotna była cicha, inna od tych, w których Louis chciał rozmawiać ze mną o pogodzie, czy o innym głupstwie.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - zapytał parkując przed moim domem.
Przytaknęłam zanim wysiadłam z samochodu.
Dotarłam do drzwi frontowych i mu pomachałam.

Ciotka spodziewa się mnie za trzy dni...
Sfrustrowana zaczęłam chodzić szybko po pokoju zanim nie zabrzęczał mój telefon.

result-thumb

Harry. Co, do cholery mam zrobić z Harrym?! Powinnam powiedzieć mu, że wyjeżdżam. Nie mogę go tak po prostu zostawić.

result-thumb

Po kilku minutach usłyszałam dzwonek.
Zbiegłam po schodach otwierając drzwi. Zostałam ogarnięta w niedźwiedzi uścisk.
- Kaitlin, przepraszam. - wyszeptał mi do ucha.
Odsunęłam się nie nawiązując kontaktu wzrokowego.
- Nie, przesadziłam, wiedziałam jaki byłeś wcześniej. - powiedziałam zamykając za nim drzwi.
- Wszystko w porządku kochanie? Wydaje mi się, że myślami jesteś gdzie indziej. - zapytał, gdy usiedliśmy na kanapie.
- T-tak naprawdę, to nie jest w porządku. - przyznałam bawiąc się palcami.
- Co jest? - zapytał przysuwając się do mnie, ale ja się odsunęłam i zrobiłam wielki błąd. Spojrzałam w te jego piękne, hipnotyzujące zielone oczy. Pochylił się i pocałował mnie delikatnie w usta. Chciał pogłębić pocałunek, ale zatrzymałam go, chociaż bardzo tego nie chciałam.
- Harry, stop. - powiedziałam wyrywając rękę. Zmarszczył brwi.
- Wyjeżdżam, Harry. - wyszeptałam.
- Co? - zapytał, jakby nie usłyszał tego co przed chwilą powiedziałam.
- Harry, wracam do Paryża. - powiedziałam nieco głośniej, ale nie odważyłam się na niego spojrzeć.
- Kiedy? - zapytał surowo.
- Za trzy dni. - jęknął sfrustrowany.
- Kiedy wrócisz? - zapytał unosząc moją twarz, bym na niego spojrzała.
- N-nie wrócę. - zdołałam wydusić.
- Dlaczego?! Dlaczego musisz?! Dlaczego nie możesz zostać?! - zerwał się wściekły z kanapy.
- Muszę. Nie zrozumiesz. - wyszeptałam nadal siedząc.
- Możemy być nadal razem, związki na odległość mogą przetrwać. - kucnął przy mnie i chwycił mnie za rękę.
- Harry, za każdym razem, gdy jesteśmy szczęśliwi, coś się pojawia i to psuje. Może... może, to nie tak miało być. - wykrztusiłam przez łzy.
- Kaitlin, nie mów tak. - wyszeptał wycierając moje łzy.
- Żegnaj, Harry. - wymamrotałam.
- Kaitlin, Kaitlin nie.
- Muszę się spakować.
- Pomogę.
- Nie, Harry.
Spojrzałam w jego zielone oczy, które były wypełnione smutkiem.
Wstał i powoli udał się do drzwi. Posłał mi ostatnie spojrzenie zanim je zatrzasnął.

Melissa's pov
- Zrobione? - zapytałam. Skinęła głową patrząc w dół.
- Jesteś okropną osobą. - mruknęła.
- Słucham? Powtórz to. Tylko tym razem przypomnij sobie, że życie twojej córki wisi na włosku. - powiedziałam uśmiechając się z wyższością.
Mama Kaitlin spojrzała na mnie.
- Odjeżdża za trzy dni. Nie waż się jej skrzywdzić. - warknęła przez zaciśnięte zęby.
- Och, nie muszę, zrobi to sama. Potem Harry będzie mój, pozbędę się Marka i wszystko będzie tak jak być powinno. No i jeszcze jedna rzecz, którą powinnaś wiedzieć. Jeśli ona się dowie, źle się będzie działo. - spojrzała w dół unikając kontaktu wzrokowego.
- Myślę, że tutaj skończyłam. Do widzenia pani Jane.

Kaitlin's pov
Nie czekałam długo zanim zadzwonił kolejny dzwonek do drzwi.
Pobiegłam je otworzyć.
- KAITLIN! - krzyknęły cztery dziewczyny, sprawiając, że podskoczyłam.
Uśmiechnęłam się i wpuściłam je do środka.
- Cześć wam. - powiedziałam starając się brzmieć normalnie, tak jakbym przed chwlią nie płakała.
- Kaitlin, co się dzieje? Gdzie masz jechać?! - wypaliła Ruby.
Pozostałe dziewczyny wpatrywały się we mnie czekając na odpowiedź.
- Ja po prostu.... ummmm... złe rzeczy się tutaj wydarzyły. Moja siostra nie żyje, ja prawie też umarłam, moja mama jest na odwyku. N-nie zrozumcie mnie źle, kocham was wszystkich, ale uważam, że lepiej mi będzie w mojej starej szkole.... - zamilkłam. Popatrzyły na mnie współczująco.
- Nie byłaś, no wiesz... prześladowana w swoje starej szkole? - zapytała Eleanor. Skinęłam głową.
- Taa, ale zmieniłam się i nie pozwolę im na to. - powiedziałam posyłając im uspokajający uśmiech.
- Dobrze! Skopiesz im tam tyłki, a jeśli będziesz potrzebowała pomocy, zadzwoń do nas. - zawołała Perrie, co wywołało u nas napad chichotu.
- Nie obraźcie się, że pytam, ale co wy tutaj robicie? - zapytałam tak grzecznie jak tylko mogłam patrząc na ich duże torby, które ze sobą przyniosły.
Uśmiech wzrósł na ich twarzach.
- Masz lody, prawda? - zapytała Ruby.
- Tak.
- Alkohol?
- Chyba.
- A popcorn?
- Taa.
- Filmy?
- Chyba wiem, gdzie zmierzacie...
- Piżama party! - wszystkie zapiszczały.
- Taaak! Zaczynajmy! - krzyknęłam klaszcząc w dłonie.
Ale niech was to nie zwiedzie, w głowie nadal miałam Harry'ego. W każdym zakątku.
_____
- Nie zrobił tego! - krzyknęła Perrie w kierunku Danielle. Ona się tylko uśmiechnęła i sinęła.
- Zrobił. - odparła na co westchnęłyśmy.
- Na PIERWSZEJ RANDCE?! - zapiszczała Eleanor. Znowu skinęła głową.
- I nadal z nim jesteś?! - zażartowała Ruby, na co się zaśmiałyśmy.
- Film? - zasugerowała Danielle. Zgodziłyśmy się i zaczęłyśmy oglądać "My sister keeper".
To sprawiło, że zaczęłam tęsknić za Jessicą. Zawszę będę za nią tęsknić. Ja po prostu nie mogę uwierzyć, ze nie żyje. To wszystko było dla mnie, ale zrobił to Parker.
Parker.
Zamarłam.
- Kate, w porządku? - zapytała Eleanor.
- Co się stało z Parkerem? - wyszeptałam.
- Co? - zapytała.
- Co po wypadku stało się z Parkerem? - zapytałam patrząc jej w oczy.
Ona tylko bardziej wcisnęła się w fotel.
- Eleanor, odpowiedz mi! - krzyknęłam.
Zauważyłam, ze Danie, Ruby i Perrie odwróciły wzrok.
- Kaitlin, uspokój się, to ci powiemy. - powiedziała Perrie spokojnie.
Wzięłam kilka głębokich oddechów czekając na odpowiedź.
- Uciekł. - Danielle powiedziała współczująco.
- Uciekł? Co, do cholery ma to znaczyć? - warknęłam.
- Uciekł, gdy chłopcy skupili się na tobie i Marku. - oznajmiła Ruby.
- A tamta dwójka? - byłam wściekła.
- Przypuszczamy, że też uciekli. - odparła Danielle.
Coś kliknęło w mojej głowie.
- Gdzie jest Melissa?
One popatrzyły na siebie.
- Nie widziałyśmy jej ostatnio?  Dlaczego pytasz?
Dlaczego pytam? Ponieważ jest suką i była w to zamieszana.
- Bez powodu. - odparłam siadając na moim miejscu.
Parker i tamci dwaj uciekli. Mark był z nimi, ale pomógł mi uciec. Może on wiedział czy brała w tym udział.

Notatka

Melissa stoi za wyjazdem Kate!
Czy za jej porwaniem też?

Jeśli przeczytałaś, zostaw proszę komentarz :D




3 komentarze:

  1. NIEEEEEEEEE!!! ona nie może wyjechać i tak po prostu go zostawić.. nieeeeee!! Dziewczyno miej serce! Dodaj szybko następny, bo umrę z ciekawości :***

    OdpowiedzUsuń
  2. :((( To wszystko co powiem... I co teraz będzie???

    OdpowiedzUsuń