niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 42

Kaitlin's pov
- Tylko ty i ja. - powiedział głaszcząc moje włosy. Westchnęłam.
- Wbrew światu.
Przerwał nam dzwonek mojego telefonu.
- Chyba moja ciotka.
Podniosłam z szafki mój telefon i sprawdziłam imię dzwoniącego.
- Ruby? - usłyszałam szloch.
- Ruby? Ruby! Uspokój się. - powiedziałam zrywając się z łóżka. Harry wstał obserwując mnie.
- Ruby, nie rozumiem cię, przestań płakać! - krzyknęłam sfrustrowana, coraz bardziej się denerwując.
- M-m-m-mark n-n-nie ży-y-yje.
Przez sekundę myślałam, że moje serce przestało bić. Nie słyszałam już nic. Wszystko w ogół zaczęło się kręcić.
- NIE! Nie nie nie nie nie nie nie! To nie może być prawda! - teraz ja też zaczęłam płakać.
- Daj mi telefon. - Zażądał Harry, a ja natychmiast mu go podałam osuwając się na podłogę.
Nie może tak znowu być. Nie chcę więcej tracić bliskich mi osób.
- Jesteśmy w drodze. - powiedział Harry, rozłączył się i włożył telefon do kieszeni.
- Jedziemy do Louisa, wszyscy tam są. - powiedział cicho. Jego głos ledwie było słychać przez mój głośny szloch.
- To... to wszystko m-m-moja wina. - zapłakałam.
- Nawet tak nie mów. - spojrzałam na niego. Miał łzy w oczach.
- Nie waż się za to obwiniać. - powiedział kucając przy mnie.
Przytuliłam się do niego. To wszystko dzieje się naprawdę. Mark nie żyje.
Mark nie żyje.
Mark... nie żyje.
Powtarzałam to w myślach mając nadzieję, że obudzę się z tego strasznego snu.
Ale to nie jest sen. To jest rzeczywistość. I wszystko co robię, to zabijam kogoś.
Staje się krzywda każdemu na kim mi zależy.
- Kaitlin, nie mdlej na mnie. - powiedział Harry klepiąc mnie po policzku.
Otarłam łzy, ale to było bezsensowne. Po chwili poleciały kolejne.
Przytuliłam się mocniej do Harry'ego, ale to nie zniweczyło bólu.
Mógł o wszystkim zaprzeczać.
Gdzieś głęboko oboje wiemy, że zrobił to Parker. I oboje wiemy, że zrobił to dlatego, że Mark mnie uratował.
W związku z tym... ta.... kolejna śmierć jest z winy nikogo innego tylko mojej.
I to jest coś co będzie w mojej głowie przez resztę mojego życia.

- Wstawaj Kaitlin, jedziemy do Louisa. - minęły dwie godziny odkąd odebrałam połączenie od Ruby. Nie mogłam przestać płakać. Nie mogłam stanąć twarzą-twarz z wszystkimi wiedząc, że to moja wina. To moja wina, że Mark nie żyje. Cokolwiek kto powie nic tego nie zmieni.
- P-po prostu chcę tu po-o-oleżeć. - posłał mi zmartwione spojrzenie i z powrotem położył się obok mnie na łóżku.
- W takim razie zostanę z tobą.
- Nie powinieneś tego robić. Wszyscy, którzy są ze mną blisko cierpią na tym. Powinnam po prosty ukryć się w mroku i nikomu nie zawadzać.
Cisza.
- Pójdę za tobą w ten mrok. - jego spokojny głos odbił się echem w mojej głowie. - Tylko mnie nigdy nie zostawiaj. - dokończył.

**Trzy tygodnie później**
- Kaitlin, nie jedź. - błagał, gdy spakowałam swoją walizkę.
- Harry, i tak nie powinnam była tak długo zostawać.
Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Ten drań wiedział, że poddaję się zawsze patrząc w jego oczy.
- Nie chcę cię zostawiać samej, nie po tym co się stało. - mruknął owijając swoje ręce wokół mojej talii, rozpraszając mnie w pakowaniu. Westchnęłam.
- Harry, nie zrobię niczego głupiego. - przyjrzał mi się.
- Obiecujesz?
- Nie ufasz mi? - odparłam.
- Tak, ufam ci, ale nie chcę cię znowu stracić. Czułbym się też lepiej, gdybyś podała mi adres swojej ciotki.
Błagał mnie o to od tygodni, ale myślę, że nie powinnam mu go dawać. Wyjeżdżam, bo mam powód. Tyle ludzi cierpi przeze mnie, a gdy wyjeżdżam... Wszystko jest dobrze.
Ale gdy tylko przyjeżdżam z powrotem... pełno katastrof.
Wytarłam łzy, które groziły spłynięciem po twarzy.
- Nie wiem, Harry... - urwałam chcąc zmienić temat.
- Proszę, Kaitlin. Chcę tylko wiedzieć gdzie jesteś. W razie, gdybyś mnie potrzebowała... W razie, gdybym ja cię potrzebował.
Te ostatnie trzy tygodnie, które spędziliśmy razem, naprawdę nas do siebie zbliżyły. Bardziej niż wcześniej. Czułam się przy nim bezpiecznie.
Podałam mu moje torby.
- Włóż je do samochodu, a ja napiszę ten adres.
Uśmiech rozświetlił jego twarz. Pocałował mnie w policzek i zbiegł na dół. Ja w tym czasie zaczęłam szukać długopisu i kartki papieru.
Wreszcie je znalazłam, ale od razu upuściłam, bo usłyszałam łomot. Zeszłam cicho po schodach, starając się, by mnie nikt nie zauważył. Wychyliłam głowę zza rogu.
Poczułam jak każdy kawałek mojego serca upada i uderza o podłogę.
I wszystko, co mogłam zrobić to przyglądać się.

Harry's pov
Otworzyłem bagażnik i wrzuciłem tam torby Kaitlin.
- Sporo się nie widzieliśmy. - odwróciłem się na dźwięk głosu Melissy. Zatrzasnąłem bagażnik.
- Ummm, no. - mruknąłem kierując się z powrotem do domu.
Ona poszła za mną.
- Ummm Melissa, to co było między nami było... interesujące... ale ja chcę być z Kaitlin. - przyznałem i otworzyłem drzwi. Miałem je już zamknąć, ale ona wpakowała się do środka.
Psiakrew. Dlaczego ta suka sobie nie pójdzie!?
- Rozumiem... księżniczka wraca, a wielki zły Harry zamienia się w księcia. - Powiedziała kręcąc głową.
Melissa i Kaitlin... obie w moim domu.
Zbliżyła się do mnie i pchnęła na ścianę. Głośny łomot wypełnił pokój.
- Ostatni... pocałunek. - wyszeptała.

Kaitlin's pov
Łzy napłynęły mi do oczu. Odchrząknęłam na tyle głośno, by oboje to usłyszeli.
- Kaitlin, mogę to wyjaśnić... - Odepchnął Melissę i posłał mi błagalne spojrzenie.
- Założę się, że możesz, ale ja nie chcę tego słuchać. - warknęłam udając się do wyjścia.
Ale on złapał mnie za rękę, tak jak myślałam.
- Puść mnie Harry. - wymamrotałam. Zamknęłam oczy starając się uspokoić.
- Kaitlin, ja...
- PUŚĆ MNIE HARRY!
- Pozwól mi to wyjaśnić, Kaitlin!
Gwałtownie mu się wyszarpnęłam.
- Wyjaśnić co? Całowanie jej? Śmiało. Wiem, że się pieprzyliście. Wiem. Wyjaśnij to. Wyjaśnij kwestię toi toia. Wyjaśnij to. Wyjaśnij to Harry. Śmiało. Myślałam, że się zmieniłeś, ale nadal jesteś męską kurwą w tym mieście. - rzuciłam mu w twarz.
- T-ty wiesz? - zapytał i zbladł.
- Tak, wiem. Myślałeś, że utrzymasz to w sekrecie, co? Myślałeś, że się nie dowiem? Cóż, dowiedziałam się. Więc idź. Idź ją pieprzyć Harry. To pewnie dlatego ona tu jest. Po prostu ją przeleć. Lubisz to, czyż nie?
- Kaitlin, przestań.
- Ty mówisz mi, żebym przestała? TY MÓWISZ MI, ŻEBYM PRZESTAŁA?!
Zdrowie psychiczne = utracone.
Spojrzałam za niego, na Melissę biorącą łyk wody i przyglądającą się temu wszystkiemu.
Mam publiczność. Równie dobrze mogę zrobić z tego show.
- Zawsze myślałam, że masz więcej klasy niż to z toi toiem. Chyba byłam w błędzie, więc idź do diabła.
Zrobił krok do tyłu, ale tym razem jego twarz była pełna gniewu.
- Ja mam iść do diabła? Za co? Za pieprzenie się z kimś? My wtedy nawet nie byliśmy razem! Weź się w garść Kaitlin! To ty zaczęłaś ze mną chodzić, żeby złamać mi serce! Jakim człowiekiem trzeba być, żeby to zrobić!?
- Przyznaję się. To prawda, ale ty nie masz serca, które można złamać. Jesteś zimnym i płytkim dupkiem, który nie troszczy się o nikogo tylko o własną dupę.
- Troszczę się o ciebie bardziej niż o siebie, ale jesteś tylko szaloną, niezrównoważoną suką! A jeśli naprawdę chcesz popsuć to wszystko, co działo się pomiędzy nami przez ostatnie trzy tygodnie, to myślę że powinnaś zadzwonić do Ruby, żeby odwiozła cię do domu.
Auć. To bolało.
To uczucie, gdy twoje serce uderza o podłogę i rozbija się na milion kawałeczków.

Ale przełknęłam ból.
- Mogę wrócić sama. A co do tego... do nas... to koniec. Nie ma odwrotu.
Jego twarz była nieprzenikniona.
- I tak bym tego nie chciał.
To było wszystko co chciałam usłyszeć. Wybiegłam trzaskając drzwiami. Dzwoniło mi w uszach, tak jakby moja głowa miała zaraz eksplodować.
Otworzyłam bagażnik i wyjęłam moje torby nie zamykając go.
I pobiegłam, jak najdalej od niego.
Ale ciągle się odwracałam... mając nadzieję, że za mną biegnie.
Ale wiedziałam, że tego nie zrobi.

Harry's pov
Odwróciłem się do Melissy, która siedziała na mojej kanapie i zadowolonym uśmieszkiem na twarzy.
- Wynoś się. - mruknąłem.
Jej mina zrzedła.
- Harry, ja...
- POWIEDZIAŁEM: WYNOŚ SIĘ! - Poczułem złość błyszczącą w moich oczach, ona to zobaczyła, złapała swoje rzeczy i wybiegła.
Opadłem na kanapę.
Poczułem łzy zbierające się w moich oczach.
Ale nadal przyglądałem się drzwiom... mając nadzieję, że wróci.
Ale wiedziałem, że tego nie zrobi.









4 komentarze:

  1. O mój boże....jak? Skąd ona wiedziała.. Ale rozumiem ją.. A Harry? Nwm, powiedzieli o zdanie za dużo oboje.
    Dziekuje za świetny rozdział
    Next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam za spam :)

    Dwie różne osoby. Dwa różne światy.
    Ammie - wrażliwa, delikatna, nieśmiała dziewczyna, zamknięta w sobie.
    Harry - porywczy, agresywny, brutalny, jego życie to ciągłe niebezpieczeństwo.
    Czy tych dwoje ludzi będzie potrafiło ze sobą być ? Czy Ammie będzie potrafiła zmienić Harry'ego ? Dowiesz się tego czytając http://dark-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/ ZAPRASZAM !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow to było mocne.
    Czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, że Harry i Kaitlin będą razem. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń