wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 5

Dedykuję DynaHope1DEF :*
_________________________________

Ruby's pov
Eleanor siedziała na kanapie obok mnie. Wiedziałam, że to co robimy będzie dobre. Wiedziałam to. Podskoczyłam na wielokrotnie powtarzający się dźwięk dzwonka.
- Tak jak w liceum. - wymamrotałam do Perrie, która stała obok mnie.
- Tak jak w liceum. - zgodziła się.
Popędziłam, by otworzyć drzwi.
- Gdzie ona jest? - zażądał odpowiedzi spoglądając za moje plecy.
- Na kanapie. - powiedziałam odsuwając się na bok, by mógł wejść do środka.
Na jego twarzy pojawiła się oznaka złości.
- Ty sobie kurwa żartujesz?
- No dawaj, Harry, zabierz ją do domu, zabaw się. - prosiłam.
- Ty jesteś niepoważna? Ona jest w cholerę pijana i zaręczona. - prawie krzyczał.
Skuliłam się.
- Harry, ostatnim razem zadziałało, prawda? - przypomniała Perrie.
Jego twarz nabrała twardego wyrazu.
- Zerwała ze mną i wyjechała. - warknął przez zaciśnięte zęby.
- To nie była nasza wina! Tylko tej suki Melissy! - broniłam się.
Posłał Kaitlin ostatnie spojrzenie.
- Spadam stąd. - powiedział i tak po prostu wyszedł.
- Nie poszło nam zgodnie z planem.

Harry's pov
Jechałem do domu wściekły zaciskając ręce na kierownicy. Nie mogę uwierzyć, że się na to nabrałem! Jestem takim idiotą!

-kilka dni później-

Kaitlin's pov
Byliśmy w kościele. Mówiąc 'my' chodziło mi o cały gang.
Trwały przygotowania do ślubu, który będzie JUTRO!
Eleanor powiedziała mi co stało się na wieczorze panieńskim. Szczerze? Nie byłam zła.
I taka mała część mnie chciała, żeby Harry był takim dupkiem i zabrał mnie do swojego domu. Nie wiem, ale może to by rzeczywiście coś zmieniło. Tak w ogóle, dzisiaj przyjeżdża Anthony.
Stałam za moją piękną najlepszą przyjaciółką kątem oka widząc Harry'ego. Honorowego drużbę. Wiem, że oni to ustawili. Po prostu wiem.
Kiedy próba się skończyła poszłam ustawić mój sprzęt fotograficzny w drugiej sali, gdy ktoś chwycił moje ramię. Mówiąc 'ktoś' miałam na myśli pana Stylesa.
- Chcę mieć tylko pewność, że wiesz co się wydarzyło tamtej nocy...
- Eleanor mi wyjaśniła. - wymamrotałam odwracając się od niego, ale to go nie powstrzymało.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem zabrać cię do domu tamtej nocy... - wyszeptał mi do ucha.
Wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł dreszcz.
- Poczuć cię jeszcze raz. Być z tobą jeszcze raz. Tylko ty i ja... Nie chciałabyś choć przez chwilę wrócić do tego co było? - kontynuował.
Nadal stałam do niego plecami, ale mogłam sobie wyobrazić te zielone oczy. Zaschło mi w ustach, a do głowy napłynęły wspomnienia.
Chyba nie myślałam w momencie, w którym to powiedziałam:
- Możesz mieć mnie teraz. Tutaj, teraz. - prawie się zakrztusiłam tymi słowami.
Odwrócił mnie do siebie.
- Nie mówisz tego poważnie. - powiedział ściskając mnie za ramiona, ale wpatrywałam się w niego stanowczo.
- Kaitlin, powiedz mi, że nie mówisz poważnie. - powtórzył.
- Ale ja mówię poważnie.
Rozejrzał się w około, chwycił mnie za rękę i poprowadził po schodach na górę. Zatrzasnął drzwi schowka pełnego pudeł.
- Zdajesz sobie sprawę, że dzisiaj przyjeżdża Anthony? - zapytał z niedowierzaniem w oczach.
Nie dowierzał, że ja i on jesteśmy razem w schowku, przyciśnięci do siebie, gotowi by zerwać z siebie ubrania.
Skinęłam.
- Ale teraz chcę ciebie.
Położyłam jego ręce na moich plecach, by odsunął zamek sukienki.
- Wiesz, że jak już to zrobimy to nie będziesz w stanie dłużej trzymać mnie od siebie z daleka.
Jego gorący oddech był centymetry od moich ust. Skinęłam głową i zdjęłam jego granatowy krawat.
- Więc na co czekamy.
Jęknął, gdy zaatakowaliśmy swoje języki i spletliśmy swoje ciała w tym ciasnym schowku.


- Kaitlin! Harry! - podskoczyliśmy, gdy usłyszeliśmy wysoki damski głos. Eleanor.
Wtedy zauważyłam, że 'zniknęliśmy' już na godzinę.
- Szybko, ubieraj się. - wymamrotałam wciskając się w sukienkę, gdy on zakładał spodnie.
- Idź pierwsza, ona jest na pewno na końcu korytarza. Wyjdę później. - wyszeptał wypychając mnie za drzwi, gdy założyłam buty.
Miał rację. Stała na końcu korytarza i była zwrócona w przeciwnym kierunku i nie widziała skąd wychodziłam.
- Tak Eleanor? - zawołałam pędząc do niej tak szybko jak mogłam w tych cholernych szpilkach.
Odwróciła się do mnie i popatrzyła szeroko otwartymi oczami.
- Gdzieś ty była?! - wrzasnęła ściskając mnie za ramiona. - I dlaczego tak dziwnie chodzisz?
- Spacerowałam i się przewróciłam.... więc usiadłam w jednym z pokoi, by...
- Jesteś okropną kłamczuchą. - powiedziała opierając rękę na biodrze.
Posłałam jej zakłopotany uśmiech i usłyszałam skrzypiący dźwięk, obejrzałam się za siebie, by zobaczyć jak Harry wychodzi ze schowka. Spojrzał na nas szeroko otwartymi oczami. Myślał chyba, że już poszłyśmy. Popatrzyłam na Eleanor, która wyglądała na zszokowaną.
- Nie zrobiłaś tego! - pół szepnęła pół krzyknęła i uderzyła mnie w ramię. Przygryzłam nerwowo dolną wargę i zwiesiłam głowę. - Kiedy wrócimy to Anthony prawdopodobnie będzie już u Ruby! Wiesz, twój NARZECZONY! - krzyknęła.
Zakryłam jej usta dłonią.
- Eleanor, musisz być cicho. Proszę cię. - błagałam.
Poczułam, że Harry za mną stoi.
- Prosimy cię. - poprawił.
Spojrzała najpierw na Harry'ego, potem na mnie i skinęła, więc zabrałam swoją dłoń z jej ust.
- Lepiej się ogarnijcie, oboje! - zbeształa nas, tak jak matka krzyczy na swoje dzieci, ale wiedziałam, że się nie wygada. Przytuliłam ją.
- Wracajmy zanim wszyscy zaczną się martwić, że nas nie ma. - powiedziała i przewróciła oczami.
Posłałam Harry'emu spojrzenie mówiące: 'ona jest po naszej stronie', a on odpowiedział mi: 'dzięki Bogu'.
Zeszliśmy na dół, gdzie czekali wszyscy.
- Gdzie wy do cholery byliście?! - krzyknął Louis.
- Harry wyszedł na papierosa, a Kaitlin miała problem z butami. - odparła szybko.
Zajęło sekundę zanim wszyscy skinęli głowami i podjęli przerwane rozmowy. Odetchnęłam z ulgą.
- Gotowa na jutrzejszy dzień? - zapytałam Ruby, która wyglądała na zdenerwowaną. Skinęła i się uśmiechnęła. Ten dzień będzie idealny.
Wszyscy udaliśmy się na parking. Miałam jechać z Harrym, żeby przyszła para młoda miała trochę czasu dla siebie. Otworzył dla mnie drzwi samochodu, a potem sam wsiadł.
- Więc fotografia, co? - zapytał ruszając.
- Taa. - odparłam wzdychając. Nie wiem jak potoczy się ten nasz 'związek'.
- Co jest w tym takiego ważnego dla ciebie? Co czyni to wyjątkowym?
- Co masz na myśli?
- Mam na myśli, że taka 'niegrzeczna dziewczyna' jak ty wybrała fotografię. To wydaje się dziwne.
Spojrzałam na niego.
- To jest okrutna i ironiczna sztuka. Fotografia. Zabieranie uchwyconych momentów w przyszłość. Chwile, które powinny należeć do przeszłości, które powinny istnieć jedynie we wspomnieniach zamazane przez nowe wydarzenia. Fotografia zmusza nas do zobaczenia ludzi takimi jakimi byli kiedyś, zanim przyszłość nie zabrała ich na dno.
Kilka minut ciszy.
- Co się z tobą stało, Kaitlin? - zapytał. Myślałam, że go nie dosłyszałam.
- Co?
- Co się z tobą stało, Kaitlin? Kim się stałaś i jak? Byłaś taka niewinna, taka inna. Chcę po prostu wiedzieć jak to się stało, że się zmieniłaś.
- Wiesz jak. - wymamrotałam.
- Prawda, ale chcę to usłyszeć od ciebie.
- Zostałam zraniona, kilka razy. I zdałam sobie sprawę, że gdy ból minie, przychodzi następny... Jedynym sposobem było pogrzebanie go głęboko w sobie, ale to nadal bolało. Czasami bolało tak bardzo, że nie wiedziałam już co sprawiło ten ból... I już go więcej nie czułam. Ale wiedziałam, że nadal tam jest. - mój głos się załamał.
Czy ja na serio mu to powiedziałam? To wszystko?
- To dlatego zawsze jesteś smutna? - zapytał.
- Zawsze sobie wmawiam, że nie mam wielu uczuć, nawet gdy ktoś na mnie wpłynie, ja tylko nieznacznie ruszam naprzód, prawie nigdy nie pozwalam sobie płakać. To nie tak, że jestem silniejsza od innych. Jestem słabsza. Bo oni mają odwagę, dlatego że uczucia są tylko dla odważnych... - urwałam. Gdy zbliżaliśmy się do domu Ruby zauważyłam znajomy samochód.
- On tu jest. - wymamrotałam.
Harry zaparkował przy krawężniku. Anthony czekał na zewnątrz, czekał na mnie.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytał. Zamiast odpowiedzieć wysiadłam z samochodu i pobiegłam prosto w objęcia Anthony'ego.
- Tęskniłem za tobą. - wyszeptał w moją szyję. Nadal myślałam o Harrym siedzącym w samochodzie.
Pocałował mnie.
- Co się stało? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Nic. Cieszę się, że tu jesteś. - powiedziałam uśmiechając się i całując go jeszcze raz. Już się nie przejmowałam Harrym, który na to patrzył. Usłyszałam jak odpalił samochód i odjechał.
- Kto cię odwiózł? - zapytał patrząc na odjeżdżające auto.
- Harry. - opowiedziałam cicho. Posłał mi ostre spojrzenie.
- Chcieliśmy dać przyszłym nowożeńcom trochę czasu dla siebie, jechaliśmy w kompletnej ciszy. - powiedziałam na jednym wdechu zanim on zdążył cokolwiek powiedzieć.
Jego twarz złagodniała. Objął mnie i weszliśmy do domu.


Niall i Ruby byli w swojej sypialni. Było głośno i wiadomo było co robią.
- Gotowa do łóżka? - zapytał Anthony opierając podbródek o moją głowę. Skinęłam głową z wahaniem, ale udaliśmy się do pokoju gościnnego. Kiedy oboje się przebraliśmy i położyliśmy na łóżku zapytał:
- Jak ci tu było bez ukochanego narzeczonego, za którym tak bardzo tęskniłaś? - zażartował.
Uśmiechnęłam się nerwowo.
- Było fajnie, jestem podekscytowana tym ślubem, jestem jej honorową druhną. - Uśmiechnęłam się na ostatnie słowa.
- Myślałaś o naszym ślubie, który będzie za kilka miesięcy? - zapytał uśmiechając się. Moje serce zwolniło.
- Tak. - powiedziałam tak entuzjastycznym głosem na jaki mogłam się zdobyć.
- Ruby na pewno będzie honorową druhną... Danielle i Perrie i Eleanor i moja kuzynka Martha druhnami i...
- Mam na myśli... czy jesteś podekscytowana nami... zakładającymi rodzinę i będącymi... małżeństwem? -zapytał chwytając moją dłoń.
- Och.. tak. Jestem strasznie szczęśliwa, to będzie idealne. Tylko ty... i ja.... razem.
- Na zawsze. - zakończył.
Wyłączył lampę, przez co w pokoju zapadły egipskie ciemności. Przykryliśmy się kołdrą. Byłam pewna, że już zasnął. Wpatrywałam się w sufit zastanawiając się jak do cholery mam to zrobić...








3 komentarze:

  1. Zrobiło się ostro... ciekawe co z tego wyniknie ;) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. O rzesz w gacie... Szubko next poproszę *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg. co bedzie dalej .Nie moge sie doczekac.
    Czekam na next xD

    OdpowiedzUsuń