Dedykuję Pysiek :3 :*
___________________________________
Harry's pov
Kaitlin spała skulona przy oknie. Właśnie zatrzymaliśmy się przed moim domem.
- Kaitlin. - szepnąłem szturchając ją. Jej głowa poderwała się do góry i zaczęła się rozglądać.
- Rozpakujemy cię i potem porozmawiamy.
- O czym musimy porozmawiać, Harold? - zapytała siadając przy kuchennym stole naprzeciwko mnie.
- O mnie, o tobie... Anthonym.
Kaitlin's pov
- O mnie, o tobie... Anthonym. - zamarłam. To oczywiście oznacza, że między mną a Anthonym koniec, ale... on o tym nie wie.
- Kaitlin, zadzwoń do niego. - powiedział przysuwając do mnie telefon. O cholera. Przełknęłam ślinę i wykręciłam numer.
Jeden dzwonek.
Drugi dzwonek.
- Halo? - niemal się przeraziłam, gdy usłyszałam jego głos.
- A-Anthony. - wychrypiałam.
- Kaitlin? Z czyjego telefonu dzwonisz? Coś się stało? - wzięłam głęboki oddech. Teraz nie było odwrotu.
- Nie, wszystko w porządku... Jestem u Harry'ego. - Pauza po drugiej stronie.
- DLACZEGO. TY. TAM. KURWA. JESTEŚ? - odwróciłam się do Harry'ego, który nakazał mi mówić dalej.
- Bo z nami koniec, Anthony. Ślub odwołany. - Włączyłam telefon na głośnomówiący i położyłam na stole.
- Zostawiasz MNIE dla tej szumowiny?! Żartujesz sobie?! Daj tego idiotę do telefonu. TERAZ!
Harry wziął telefon, wyłączył głośnomówiący i poszedł do drugiego pokoju.
Wrócił po chwili rzucając telefon, co sprawiło, że podskoczyłam.
- Siedzisz w głębokim bagnie, Kaitlin. - złapałam się za głowę. - A myślałem, że to ja byłem tym, który pieprzył wszystko. - powiedział chichocząc.
- Nadal musisz dorosnąć, Harry.
Harry's pov
- Nadal musisz dorosnąć, Harry. - powiedziała i wyszła frontowymi drzwiami.
Nie zdawała sobie sprawy co się działo. Anthony nie jest 'jestem ponad to i ruszę dalej' typem faceta. Nie podda się bez walki...
Podniosłem telefon i zadzwoniłem do Lou.
- Harry, co tam?
- Kaitlin jest tutaj.
- Tak, słyszałem...
- Jest u ciebie, prawda?
- Ummm... tak.
- Nie mów jej, ale jej problemy się nie skończyły. Dopiero się zaczynają, stary.
- Harry, co ty...
Rozłączyłem się i postanowiłem iść na spacer.
Anthony's pov
Szedłem alejką niedaleko kawiarni. Było zimno i mokro i wyglądało tak jak w filmach. Nie zauważyłem go od razu przez otaczającą nas mgłę, ale po chwili się z niej wyłonił zmierzając w moim kierunku.
- Lepiej niech to będzie dobre. - wymamrotał.
- Och, na pewno jest. - Czułem jak jego zimne spojrzenie się zmienia.
- Więc co to jest? - zapytał niecierpliwie. Znalazłem zdjęcie na telefonie i mu je pokazałem.
- Pan Harry Styles. - odpowiedział ze śmiechem. - To powinno być łatwe. Nie mogę się doczekać by dostać w moje ręce tego dupka.
Muzyka dla moich uszu. Podałem mu kartkę z jego adresem.
- Do zobaczenia, panie Jones. - powiedziałem wyciągając dłoń.
- Mów mi Parker. - uścisnął ją.
Jej akcja sie za szybko potoczyła . Kompletnie nic nie rozumiem ,ale może w nastepnych rozdziałach sie dowiem :
OdpowiedzUsuń.Czekam na next :)
Wyczuwam drame ... :) Czekam na next XD
OdpowiedzUsuńBoże! To jest takie świetne!
OdpowiedzUsuńCzytałam całego bloga na jednym wdechu (znalazłam go niedawno). Jestem miłośnikiem wartkiej akcji, ale tutaj akcja jest po prostu zbyt wartka. Cały czas tyle się dzieje... Nie ma czasu na oddech. Kiedy myślałam: "Już wszystko jest dobrze", to coś musiało się spieprzyć. Anthony pokazał swoje prawdziwe (mściwe) oblicze. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się po myśli Hazzy i Katlin. :)
Dawaj next!
Serdecznie zapraszam na moje ff z Harry'm. Twoja recenzja będzie mile widziana. :)
bake-in-love.blogspot.com