Ciągle myślę o tym, że mój ostatni rok szkoły i całe lato muszę spędzić u mojej ciotki. Ale jest plus. Jej córka jest w moim wieku. Ale ta nasza cała rodzina nie trzyma się razem. Gdy Jessica umarła, nawet nie zadzwonili. To będzie ciekawe...
Spojrzałam przez okno i zobaczyłam Eleanor i Louisa w jego sypialni. Wyglądali jak po nocy pełnej wrażeń. Wzięłam mój telefon i postanowiłam sobie z nich pożartować.
Popatrzyłam w ich kierunku i zobaczyłam jak Louis podnosi swój telefon. Po chwili jego głowa wystrzeliła w moim kierunku, a zaraz po nim spojrzała na mnie Eleanor. Louis mnie olał, ale jego dziewczyna mi pomachała, a potem zostały zasłonięte zasłony.
Eleanor i ja? Na początku się nie lubiłyśmy, miała prawo mnie nienawidzić. Zabawiałam się Harrym, a potem to już dla mnie nic nie znaczyło. Wszystko zaczęło się od tego głupiego planu, który, jak się okazało, nie był tak zabawny, jak nam się wydawało.
A wracając do mojej starej szkoły... To będzie bardzo ciekawe. Byłam dziwakiem. Pupilkiem nauczycieli. I muszę to gówno dalej ciągnąć.... Pewnie uważasz, że to głupie, ale obiecałam mojej mamie, że w nic się nie wpakuję. Musiałam ją uspokoić, tak będzie lepiej... Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli wyjadę.
Ale coś jeszcze zaprząta moją głowę.
Więcej, bo aż cztery cosie.
Parker, Melissa, Jordan i Michel.
Wszyscy uciekli. Zapewne razem. I przeraża mnie to, że może coś się stać moim przyjaciołom... Szczególnie Harry'emu.
Podskoczyłam, gdy zadzwonił dzwonek. A już prawie zasnęłam....
- Ktoś musiał coś zostawić. - mruknęłam schodząc po schodach.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam przecierając oczy i opierając się o futrynę.
- Ubieraj się. Spędzisz ze mną te ostatnie dwa dni. - oznajmił wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Harry, to chyba nie jest dobry pomysł, ja... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Kaitlin, to nie było pytanie. - powiedział uśmiechając się krzywo.
- Dobrze. Będę za chwilę. - powiedziałam biegnąc po schodach na górę. Przebrałam się w fioletowe szorty, czarny top i conversy. Wróciłam na dół, siedział na kanapie.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, wyrywając go z zamyślenia.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się złośliwie.
Melissa's pov
- PARKER! Co jest, kurwa?! - nie spodziewałam się zobaczyć Marka z ustami zaklejonymi taśma, przywiązanego do pieprzonego krzesła.
Parker wyszedł z ciemności po drugiej stronie pokoju.
- Przepraszam, Mel, ale nie mogłem się doczekać, aby pobić tego małego sukinsyna. - odparł.
Uderzyłam się dłonią w czoło.
- Jesteś cholernie niecierpliwy! - jęknęłam, Parker tylko wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego.
- Lepiej, żeby jego zaginięcie nie zatrzymało Kaitlin przed wyjazdem. Naprawdę chcę, żeby ta suka wyjechała. - warknęłam.
- Zaufaj mi, Kaitlin ma go w dupie, prawda? - powiedział kucając przed Markiem. - Wybrała Harry'ego zamiast ciebie. Biedne, złamane serce Marka. Pobiegłeś i tak do niej, by ją uratować. Myślałeś, ze zgrywając bohatera ona do ciebie wróci? Żałosne. - skończył i splunął mu w twarz.
*muzyka*
Kaitlin's pov
- Witam w Mi casa. - powiedział otwierając drzwi do swojego domu.
- Harry, byłam tu wcześniej. Pamiętasz? - oznajmiłam wchodząc do środka.
- Wiem, ale chodź za mną. - powiedział biorąc mnie za rękę i pędząc po schodach do swojego pokoju.
- O co chodzi? - zapytałam rozglądając się w okół jego sypialni.
- Kaitlin, nie możesz wyjechać. - błagał chwytając mnie za dłonie.
- Już to przerabialiśmy, Harry, muszę. - powiedziałam, ale wiem, że on nie odpuści bez walki.
- Kaitlin, zmieniłaś mnie, jesteś wszystkim tym, na czym mi zależy. Nie mogę cię stracić. - czułam w oczach łzy. - Ty mnie uszczęśliwiasz. - powiedział wycierając moje łzy z twarzy.
- Myślisz, że cię uszczęśliwiam, ale ja niszczę życie wszystkich wokół mnie, Harry. To wszystko stało się przeze mnie, a gdybym mogła sprawić, żeby to się nigdy nie wydarzyło, mogłabym nawet nigdy cię nie spotkać.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć słów. Zanim się zorientowałam on zderzył swoje usta z moimi popychając nas na łóżko. Jęknęłam i złapałam go za włosy. Byłam zahipnotyzowana jego dotykiem. Włożył swoje ręce delikatnie pod moją koszulkę, unosząc ją powoli. Nie protestowałam. Szarpnęłam za pasek jego spodni, a on zatrzymał się na chwilę i pomógł mi go rozpiąć.
Przerwał nam trzask otwieranych drzwi frontowych.
- Harry, jestem w domu! - powiedział kobiecy głos. Szybko odnalazłam moją koszulkę.
- Chyba sobie, kurwa ze mnie żartujesz. - mruknął gniewnie. Założyłam swój top i usiałam prosto.
- Harry, jeszcze nie skończyłam się pakować, a jutro wyjeżdżam. Myślę, że powinnam już iść. - wymamrotałam.
- Mogę pomóc, proszę? - błagał chwytając mnie w talii, ale się odsunęłam i pokręciłam głową na nie.
Szybko opuściłam jego pokój i wyszłam frontowymi drzwiami próbując uniknąć jego matkę.
Zaczęłam biec w kierunku mojego domu ze łzami spływającymi po moich gorących policzkach.
Wbiegłam do mojego pokoju.
Wytarłam łzy i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem po mojej sypialni, dopóki nie zawibrował mój telefon.
Eleanor i ja? Na początku się nie lubiłyśmy, miała prawo mnie nienawidzić. Zabawiałam się Harrym, a potem to już dla mnie nic nie znaczyło. Wszystko zaczęło się od tego głupiego planu, który, jak się okazało, nie był tak zabawny, jak nam się wydawało.
A wracając do mojej starej szkoły... To będzie bardzo ciekawe. Byłam dziwakiem. Pupilkiem nauczycieli. I muszę to gówno dalej ciągnąć.... Pewnie uważasz, że to głupie, ale obiecałam mojej mamie, że w nic się nie wpakuję. Musiałam ją uspokoić, tak będzie lepiej... Dla wszystkich będzie lepiej, jeśli wyjadę.
Ale coś jeszcze zaprząta moją głowę.
Więcej, bo aż cztery cosie.
Parker, Melissa, Jordan i Michel.
Wszyscy uciekli. Zapewne razem. I przeraża mnie to, że może coś się stać moim przyjaciołom... Szczególnie Harry'emu.
Podskoczyłam, gdy zadzwonił dzwonek. A już prawie zasnęłam....
- Ktoś musiał coś zostawić. - mruknęłam schodząc po schodach.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam przecierając oczy i opierając się o futrynę.
- Ubieraj się. Spędzisz ze mną te ostatnie dwa dni. - oznajmił wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Harry, to chyba nie jest dobry pomysł, ja... - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Kaitlin, to nie było pytanie. - powiedział uśmiechając się krzywo.
- Dobrze. Będę za chwilę. - powiedziałam biegnąc po schodach na górę. Przebrałam się w fioletowe szorty, czarny top i conversy. Wróciłam na dół, siedział na kanapie.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, wyrywając go z zamyślenia.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się złośliwie.
Melissa's pov
- PARKER! Co jest, kurwa?! - nie spodziewałam się zobaczyć Marka z ustami zaklejonymi taśma, przywiązanego do pieprzonego krzesła.
Parker wyszedł z ciemności po drugiej stronie pokoju.
- Przepraszam, Mel, ale nie mogłem się doczekać, aby pobić tego małego sukinsyna. - odparł.
Uderzyłam się dłonią w czoło.
- Jesteś cholernie niecierpliwy! - jęknęłam, Parker tylko wzruszył ramionami, jakby to nie było nic wielkiego.
- Lepiej, żeby jego zaginięcie nie zatrzymało Kaitlin przed wyjazdem. Naprawdę chcę, żeby ta suka wyjechała. - warknęłam.
- Zaufaj mi, Kaitlin ma go w dupie, prawda? - powiedział kucając przed Markiem. - Wybrała Harry'ego zamiast ciebie. Biedne, złamane serce Marka. Pobiegłeś i tak do niej, by ją uratować. Myślałeś, ze zgrywając bohatera ona do ciebie wróci? Żałosne. - skończył i splunął mu w twarz.
*muzyka*
Kaitlin's pov
- Witam w Mi casa. - powiedział otwierając drzwi do swojego domu.
- Harry, byłam tu wcześniej. Pamiętasz? - oznajmiłam wchodząc do środka.
- Wiem, ale chodź za mną. - powiedział biorąc mnie za rękę i pędząc po schodach do swojego pokoju.
- O co chodzi? - zapytałam rozglądając się w okół jego sypialni.
- Kaitlin, nie możesz wyjechać. - błagał chwytając mnie za dłonie.
- Już to przerabialiśmy, Harry, muszę. - powiedziałam, ale wiem, że on nie odpuści bez walki.
- Kaitlin, zmieniłaś mnie, jesteś wszystkim tym, na czym mi zależy. Nie mogę cię stracić. - czułam w oczach łzy. - Ty mnie uszczęśliwiasz. - powiedział wycierając moje łzy z twarzy.
- Myślisz, że cię uszczęśliwiam, ale ja niszczę życie wszystkich wokół mnie, Harry. To wszystko stało się przeze mnie, a gdybym mogła sprawić, żeby to się nigdy nie wydarzyło, mogłabym nawet nigdy cię nie spotkać.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć słów. Zanim się zorientowałam on zderzył swoje usta z moimi popychając nas na łóżko. Jęknęłam i złapałam go za włosy. Byłam zahipnotyzowana jego dotykiem. Włożył swoje ręce delikatnie pod moją koszulkę, unosząc ją powoli. Nie protestowałam. Szarpnęłam za pasek jego spodni, a on zatrzymał się na chwilę i pomógł mi go rozpiąć.
Przerwał nam trzask otwieranych drzwi frontowych.
- Harry, jestem w domu! - powiedział kobiecy głos. Szybko odnalazłam moją koszulkę.
- Chyba sobie, kurwa ze mnie żartujesz. - mruknął gniewnie. Założyłam swój top i usiałam prosto.
- Harry, jeszcze nie skończyłam się pakować, a jutro wyjeżdżam. Myślę, że powinnam już iść. - wymamrotałam.
- Mogę pomóc, proszę? - błagał chwytając mnie w talii, ale się odsunęłam i pokręciłam głową na nie.
Szybko opuściłam jego pokój i wyszłam frontowymi drzwiami próbując uniknąć jego matkę.
Zaczęłam biec w kierunku mojego domu ze łzami spływającymi po moich gorących policzkach.
Wbiegłam do mojego pokoju.
Wytarłam łzy i zaczęłam chodzić w tę i z powrotem po mojej sypialni, dopóki nie zawibrował mój telefon.
Podniosłam głowę i przez okno ujrzałam Louisa posyłającego mi zmartwione spojrzenie.
Popatrzyłam w jego kierunku. On spojrzał na wiadomość i skinął głową zanim zasłonił zasłony.
Zaczęłam pakować wszystkie rzeczy, które leżały na moim łóżku.
Harry's pov
Zbiegłem na dół, by ją dogonić, ale już jej nie było.
- Harry, kto to był? - odwróciłem się do mojej mamy.
- Bardzo dziękuję. - wymamrotałem i wbiegłem po schodach na górę i jak burza wpadłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Zaczęłam pakować wszystkie rzeczy, które leżały na moim łóżku.
Harry's pov
Zbiegłem na dół, by ją dogonić, ale już jej nie było.
- Harry, kto to był? - odwróciłem się do mojej mamy.
- Bardzo dziękuję. - wymamrotałem i wbiegłem po schodach na górę i jak burza wpadłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Podniosłem telefon. Miałem wiadomość od Louisa.
Położyłem się na łóżku.
Rada dla siebie: nie zakochuj się nigdy, bo wtedy masz coś do stracenia.
Notatka
Rada dla siebie: nie zakochuj się nigdy, bo wtedy masz coś do stracenia.
Notatka
Przepraszam, że tak długo czekaliście!!
Ale rozdział w końcu jest :D
Pierwsza część powoli się kończy i nie wiem czy chcecie drugą, więc piszcie w komentarzach!! :***
Ale rozdział w końcu jest :D
Pierwsza część powoli się kończy i nie wiem czy chcecie drugą, więc piszcie w komentarzach!! :***
BLAGAM ZRÓB 2 TO NIE MOŻE SIĘTAK SKOŃCZYĆ pamiętaj UFAM CI i mam nadzieję , że mnie nie zawiedziesz i bd super jak pff na pewno bd super :***
OdpowiedzUsuńZrób druga plisss :* - DynaHope1DEF
OdpowiedzUsuńEj, ej ona nie może wyjechać ! Rozdział jest świetny, muzyka była taka smutna, że chciało mi się płakać
OdpowiedzUsuńOczywiscie ze chce 2 czesc!! <33333
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle swietny!!! <3333333