wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 10

Dedykuję Nikoli Niewiadomskiej :*
_______________________________________________

*kilka tygodni później*

Perrie's pov
- Jesteś pewna, że wolisz pojechać sama? - Zayn zapytał po raz trzeci.
Wzięłam z półki moją torebkę i szalik.
- Jasne, nic mi nie będzie! - zapewniłam go, ale wyglądał na niepewnego.
- Zabierz ze sobą Kaitlin, Danielle, Ruby, Soph...
- Sophia nie jest moją przyjaciółką. - stwierdziłam szorstko. - A poza tym Kaitlin i Harry są nierozłączni, Eleanor z Louisem pojechali do jej rodziców, Danielle zamknęła się w swoim mieszkaniu i nie chce wyjść,  Ruby z Niallem wybierają się na rejs statkiem, który w ich miesiąc miodowy został odwołany. - posłałam mu uspokajający uśmiech, ale nie kupił tego.
- Może ja pojadę? - zapytał podnosząc się z łóżka, ale szybko podbiegłam i go powstrzymałam.
- Jesteś chory! Za chwilę wrócę, jadę przecież tylko do supermarketu. - krzyknęłam owijając szyję szalikiem. Na dworze jest cholernie zimno.
Posłałam Zaynowi całusa i wyszłam na zewnątrz.
Niemalże PRZEBIEGŁAM odcinek od drzwi do samochodu i szybko do niego wskakując zatrzasnęłam drzwi i włączyłam ogrzewanie.
Odpaliłam silnik i włączyłam wycieraczki, które zaczęły zmiatać śnieg z przedniej szyby.
Muszę kupić... mleko... chleb... leki dla Zayna...
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
... i test ciążowy.
I nie. Zayn nie wie.
Na wstecznym wyjechałam z podjazdu.
- Kurewska zamieć. - mruknęłam wolno ruszając przez zaśnieżoną ulicę.
- Zgadzam się. - wystraszona odwróciłam się i krzyknęłam.

Kaitlin's pov
- Nie, Zayn, Perrie do nas nie wpadła. - powiedziałam do telefonu zdenerwowana, że ktoś przerwał mi i Harry'emu w oglądaniu filmu.
- Tak, powiem Harry'emu, żeby do niej zadzwonił, ale jeśli nie odebrała od ciebie, to dlaczego miałaby odebrać od Harry'ego? - zapytałam.
- Zayn... Zayn uspokój się... Perrie jest dużą dziewczynką. Prawdopodobnie jedzie wolno, bo drogi są śliskie i zasypane śniegiem. - powiedziałam starając się o uspokoić, ale to nic nie dało.
- Tak, trzy godziny to długo... Zayn porozmawiaj z Harrym, a ja do niej zadzwonię. - zasugerowałam wręczając telefon Harry'emu.
Ale on uniósł ręce i go nie wziął.
- Dobra, to ty zadzwoń do Perrie. - mruknęłam cicho.
- Tak Zayn... taaa, Harry do niej teraz dzwoni... NIE! Jesteś chory, zostań w domu, a ja do ciebie podjadę, okej? Okej. Będę za chwilę. - powiedziałam zanim się rozłączyłam.
Włożyłam telefon do kieszeni i spojrzałam na Harry'ego.
- Odbiera? - zapytałam. Pokręcił głową.
- Zayn tam wariuje. Pojadę do niego, żeby go uspokoić, a ty spróbuj znaleźć Perrie. Dzwoń do niej, pisz sms-y. Ufff... teraz to ja się martwię. - powiedziałam zakładając płaszcz, szalik i rękawiczki.
Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek nosa.
- Jedź ostrożnie. - wyszeptał mi do ucha i mnie przytulił.

Podjechałam na podjazd domu Zayna. Prawie wbiegłam do środka. Nie musiałam dzwonić do drzwi, bo Zayn zostawił je dla mnie otwarte. Pozbyłam się mojego wierzchniego okrycia.
- Kaitlin? - usłyszałam schrypnięty głos.
- Tak! - krzyknęłam idąc do sypialni Zayna.
- Myślisz, że wszystko z nią w porządku? - zapytał, gdy tylko przekroczyłam próg. Spojrzałam na zamieć za oknem.
- Jestem pewna, że jest ok. - powiedziałam tak przekonywająco, jak tylko mogłam... ale teraz... nie byłam tego taka pewna.

Harry's pov
Postanowiłem zadzwonić do Perrie ostatni raz zanim miałem iść ją szukać.
Przyłożyłem telefon do ucha i wsłuchiwałem się w sygnał.
Jeden.

Drugi.

Trzeci.

I wreszcie odebrała.
- PERRIE! Tak cholernie się martwiliśmy! - krzyknąłem do telefonu. Ale to nie była Perrie... to był ktoś inny.
- Nie martw się Harry. Ze mną jest bezpieczna. - powiedział głos. Znałem go. Zbyt dobrze.
- Gdzie do kurwy jesteś?! - wrzasnąłem. Zagotowała się we mnie krew.
- To jest gra Harry. Grałeś kiedyś w gry? Cóż, ta moja ma pewne reguły... - powiedział zagadkowo.
- Jakie reguły? - warknąłem.
- Oj, oj, Harry, nie ekscytuj się tak. Reguła numer jeden: 'nie możesz powiedzieć nikomu'. Ani glinom. Ani Zaynowi. Ani Kaitlin. Albo twoja śliczna przyjaciółka... nie będzie już taka śliczna.
- Nie dotykaj jej! - zacisnąłem dłoń w pięść aż moje kłykcie pobielały.
- Reguła druga: 'zrobisz dokładnie to, co ci powiem'. - wiedziałem, że w tym momencie na jego twarzy pojawia się przebiegły uśmiech.
- Pozwól mi z nią porozmawiać. Chcę wiedzieć, czy jest żywa, okej? - powiedziałem tak spokojnie jak tylko mogłem.
- Harry? - usłyszałem jej cichy głos, tak jakby nie mogła oddychać.
- Perrie, wszystko okej?! - spytałem zataczając kółka po salonie.
- Nie pozwól, by ci coś zrobili. - zapłakała.
Usłyszałem jak ktoś zabiera jej telefon i prawie krzyknąłem.
- Niedługo znowu do ciebie zadzwonię. - głos Parkera rozbrzmiał w mojej głowie i wszystkie wspomnienia wróciły.
Kaitlin.
Mark.
Melissa.
Oni wszyscy. A teraz Perrie.
Ale on nie jej chce. Nie Kaitlin, czy Zayna. Tylko mnie.
Usiadłem na łóżku. Chciałem krzyczeć i go przeklinać, ale nie mogę. Nie mogę nikomu powiedzieć, bo zrobi coś Perrie. Jak zrobił to Kaitlin.

Czekałem prawie dwadzieścia minut zanim zadzwonił mój telefon sprawiając, że podskoczyłem.
Ale to była Kate.
- Kaitlin? - zapytałem, modląc się, żeby z nią było wszystko w porządku.
- Harry, masz jakieś wieści od Perrie? - zapytała. Nie mów jej Harry. Nie. Mów. Jej.
- Zamierzam jej poszukać. - powiedziałem spoglądając na zamieć za oknem.
- Bądź ostrożny. - wyszeptała.
Jest bezpieczna, w ciepłym domu z Zaynem. Jest bezpieczna.
- Będę. Zadzwonię do ciebie później.
- Harry?
- Tak?
- Kocham cię.
- Też cię kocham, Kaitlin.
I się rozłączyłem.
Nie mogę teraz wyjść. Nie, dopóki...
Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na imię dzwoniącego. Perrie.
Zawahałem się, ale odebrałem.
- Jedź w kierunku Quick Martu, ale bądź ostrożny Harry, wolę ciebie żywego.

7 komentarzy:

  1. OMG ! Mam nadzieje, że Perrie nic się nie stanie .. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałaś nominację do LBA! :) http://my-dreams-one-direction.blogspot.com/2014_08_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
  4. o japierdu! Teraz biedna Perrie :'( Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejjjuuuuuuuuuuuuuu Awwww *-*-*-* mi dedykujesz? :o OOo dziękuję!!! I przepraszam że ostatnio nie czytałam, nie mogłam :( kilka rozdziałów a tyyle się porobilo.. Uhh
    Rozdział wspaniały.. Boże serce zaczęło mi walić jak Perrie krzyknęła...
    rozdział jak zawsze swietny
    Dziękuje jescE raz za dedyk i rozdział
    Next!!! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej ale emołszyn .
    Co będzie z Pierre ? boje sie
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu nie ma dalej? ��

    OdpowiedzUsuń