piątek, 20 marca 2015

Rozdział 12

Melissa's pov
- Co ci się stało, Melissa? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
Ja i Parker byliśmy w salonie, podczas gdy Michel i Jordan pojechali popilnować Harry'ego. Oni są bardziej jak słudzy. Niewolnicy. Marionetki. A ja siedzę z samym marionetkarzem.
- Dlaczego to robisz, Parker? Po tych wszystkich latach. Dlaczego teraz? - odmówiłam kontaktu wzrokowego. Nie chcę być w to wciągnięta. Nie tym razem.
- To była prośba... albo bardziej jak zlecenie.
Czekaj. To jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto tym wszystkim kieruje?
- Od kogo? - podniosłam głowę i popatrzyłam w jego czarne oczy.
- Obawiam się, że to poufne, kochanie. - na twarzy pojawił mu się zły uśmieszek ukazując jego białe zęby. Jak one mogą być takie białe, skoro plotą jakieś gówniane bzdury?
- C-co zamierzasz zrobić z Perrie? - zapytałam. Nie może wiedzieć, że jest w ciąży. Albo, że może być w ciąży. Mam zamiar to sprawdzić.
- Dodaj dwa do dwóch. Jesteś mądra, znasz odpowiedź.
To była odpowiedź, której się obawiałam.
- Dlaczego tu jestem? Do czego mnie potrzebujesz?
- Jesteś dziś dociekliwa, Melissa. Masz wątpliwości, co do naszego sojuszu? - usłyszałam nutę zirytowania w jego głosie.
- Nie. - zaczęłam szybko. - Chciałam po prostu wiedzieć dlaczego mamy sojusz. Dlaczego ja? Dlaczego?
Położył dłonie na stoliku do kawy.
- Ponieważ, mam dla ciebie zaplanowane coś jeszcze.
Tylko tego chciałam się dowiedzieć.
- Jadę do sklepu kupić kilka rzeczy. Niedługo będziemy. - oznajmiłam wstając.
- Tak, będzieMY. - powiedział, gdy założyłam kurtkę i wyszłam w tą ciemną niepogodną noc.

Kaitlin's pov
- Dzwonię na policję. - oznajmił Zayn i sięgnął po telefon, ale złapałam go za rękę.
- I co im powiesz? Zaginęło dwoje dorosłych ludzi? Oni są pełnoletni, Zayn. Nie możemy nic zrobić.
Poczułam jak się spiął.
- Kaitlin, nie rozumiesz. Coś jest nie tak i nie mogę pozwolić, by Perrie się coś stało. - teraz on ścisnął moją rękę.
Poczułam łzy w oczach.
- Zayn, rozumiem. - łzy popłynęły mi po policzkach. - Dopiero co odzyskałam Harry'ego. Nie mogę go stracić ponownie. - przerwałam, by się uspokoić. - Ale to wymyka się nam spod kontroli.
Sprawdziłam godzinę.
1:23.
Było czarno i padał śnieg. Wszystko, co mogliśmy zrobić to czekać... I czekać... I czekać.

Harry's pov
Jest 1:25. Kaitlin dzwoniła jakieś milion razy, ale nie mogę ryzykować powiedzeniem jej. Do tego jestem obserwowany.
Rozejrzałem się i zauważyłem szczupłą dziewczynę o ciemnych włosach, biegnącą z samochodu do sklepu całodobowego. Poczułem się dziwnie. Tak jakbym powinien z nią porozmawiać. Ale nie zrobiłem tego. Dalej siedziałem w samochodzie i wgapiałem się w telefon.

Melissa's pov
Wbiegłam do sklepu i się rozejrzałam. Chcę to zrobić szybko.
Biegałam od półki do półki, by wziąć mleko, chleb, jajka i wodę.
Rozejrzałam się jeszcze i znalazłam test ciążowy. Wzięłam go i podeszłam do kasy i zapłaciłam trzymając spuszczoną głowę.
- Cholerna zamieć na zewnątrz. - mruknął chłopak pakując moje rzeczy. Zignorowałam go.
- Niebezpiecznie jechać. Wcale. - dodał. - Może mogłabyś...
- Zamknij się kurwa i podaj mi to. - warknęłam. Wszystkie kolory odpłynęły z jego twarzy, gdy podawał mi torbę. Wyrwałam mu ją i poszłam do samochodu. Wrzuciłam torbę na siedzenie pasażera i włączyłam ogrzewanie. Spojrzałam na nią jeszcze raz i zauważyłam wystający test ciążowy.
Nie rób tego, Melissa. Nie rób tego.
Poczułam łzy napływające do moich oczu i nie mogłam ich powstrzymać.

Parker's pov
- Cześć, Perrie. - powiedziałem przyklejając do twarzy uśmiech i wszedłem do pokoju. Skrzywiła się na mnie. Gdyby tylko wzrok mógłby zabijać, dawno bym już nie żył.
- Nie odpowiesz mi? - dokuczyłem na co się spięła.
- Dlaczego chcesz mnie? - warknęła. Zacisnęła dłonie na oparciu krzesła, aż pobielały jej kłykcie. Jej twarz nie wyrażała emocji, ale mogłem wyczuć jej strach.
- Kochanie, słońce. Poczekaj do jutra, gdy Harry tutaj będzie. Dokładnie na tym krześle. - powiedziałem wskazując na pusty mebel stojący w przeciwnym rogu. - Będzie się wyrywał i walczył, ale przegra.
- Dlaczego ja? Dlaczego Harry? Dlaczego? - jej głos drżał po każdym wypowiedzianym słowie. Próbowała to zamaskować. Coś mi mówi, że ma za dużo do stracenia. I o co chodzi z tymi wszystkimi 'dlaczego'?
- Przyglądałem się uważnie wszystkim twoim przyjaciołom, Perrie. Wiem, że Louis i słodka Eleanor są poza miastem. Niall i Ruby są na miesiącu miodowym na Bahamach. Farciarze, muszę przyznać. I Liam, Sopia i Danielle skaczą sobie do gardeł. Chyba, że Danielle znowu zamknęła się w mieszkaniu. - zbladła i strach pojawił się w jej oczach. Zaczęła się trząść.
- Zamierzasz mnie zabić... prawda? - wreszcie to rozgryzła.
- Jeszcze nie teraz.

Mike's pov
- Hej, Jordan! Chodź, spójrz na to! - krzyknąłem. Byliśmy na dachu supermarketu i zauważyłem Melissę siedzącą w jej samochodzie.
- O co chodzi? - zapytał.
- Popatrz. - powiedziałem wskazując na czarny pojazd. Wziął lornetkę i przez nią spojrzał.
- Ja pierdole. Ona płacze?! - zapytał ze śmiechem.
- Cholera... ale robi scenę. - odpowiedziałem.
Zamilknęliśmy na kilka minut.
- Hej, Mike? - wyszeptał Jordan.
- Hmm? - odparłem.
- Co jeśli Parker wciągnie nas w większe gówno? ... Nie mogę tego dłużej robić. Mam teraz dzieci, Mike. - powiedział. Był zmartwiony.
Parker ma problemy z głową. On jest pojebany, a my popełniliśmy błąd wpakowując się w to rok temu. Jeśli byśmy wiedzieli, że to się tak skończy, nigdy byśmy tego nie zrobili.
- Zniszczymy go, Jordan. Musimy go zniszczyć.


Notatka

Komentujcie, jeśli wam się podobało :)

3 komentarze:

  1. Taaaak ♥ swietny...i ile emocji xd haha szkoda tylko ze zostało tak mało rozdziałów :( bd tęsknić mam nadzieję ze zaczniesz jakiś nowy fanfic albo cos... i nie martw się o kom ;) ludzie muszą sie pokapowac że wrucilas :* ~Tina♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ouuu..... Coś Parker długo nie pożyje :D
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyczuwam dramę ... :) Będzie Happy End ? Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń