sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 34

Obudziłam się na kanapie w salonie. Telewizor był nadal włączony, prawdopodobnie przez całą noc. Zauważyłam, że Perrie i Ruby spały na drugiej kanapie, a Dani i Eleanor odpłynęły na podłodze. Popcorn był wszędzie. Opakowani po lodach leżały na stole, butelki po wódce walały się po podłodze, a filmy, które były wczoraj ułożone w równy stos były teraz w bałaganie. Położyłam głowę na poduszce i jęknęłam. Posprzątam to później. Zamknęłam i znowu zasnęłam.
_____
KLIK

KLIK
Zatrzepotałam rzęsami próbując otworzyć oczy.
- Cholera, obudziła się! - krzyknął Louis, sprawiając, że szybko usiadłam.
Wszyscy stali wokół mnie trzymając w dłoniach telefony i robili mi zdjęcia. Nawet Harry i Mark.
- Usuńcie je! - krzyknęłam wstając.
- Ale my chcemy mieć jakąś część ciebie tutaj księżniczko. - argumentował Zayn.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na Harry'ego. Posmutniał przypominając sobie, że wyjeżdżam. Ja też...
Podeszłam do niego i przytuliłam go.
- Masz mnie na jeszcze dwa dni. - wyszeptałam mu do ucha.
- Dwa dni to za mało. Kocham cię. - odszepnął.
- Też cię kocham. - odparłam powstrzymując łzy. Odsunęłam się od niego i posłałam mu przepraszające spojrzenie. On delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
- ŚNIADANIE! - wrzasnęła Ruby, sprawiając, że wszyscy podskoczyli.
- Zrobiłaś śniadanie? Nie musiałaś. - powiedziałam siadając przy stole.
- Nie bądź głupia kochana, chcemy, by te twoje ostatnie dni tutaj były wyjątkowe. - uśmiechnęła się Eleanor.
- Co oznacza, że.... DZISIAJ IMPREZA!! - krzyknął Mark, na co wszyscy zaczęli klaskać. Z wyjątkiem Harry'ego. Tylko usiadł obok mnie i przyglądał mi się zabójczym wzrokiem. On sprawia, że to wszystko staje się trudniejsze
___
Od czasu, gdy pobiegłyśmy z dziewczynami do mojego pokoju, by się przygotować, nie widziałam Harry'ego.
Muzyka była ogłuszająca. Przyszło dużo osób ze szkoły. Pytali jak się czuję po śpiączce, ale i tak pewnie ich to nie obchodziło. Przyszli tu prawdopodobnie na darmowy alkohol, wiedziałam, że tak będzie. Przeszukiwałam pokoje, by znaleźć Harry'ego, ale wpadłam na Marka.
- Co tam? - zapytał biorąc łyk wody sodowej.
- Co się stało z Melissą? - zamarł.
- Nie mam pojęcia. Od tamtego czasu nie widziałem jej w okolicy. - odparł wzruszając ramionami.
- Mark to jest poważna sprawa. Ona była w to zamieszana i próbowała mnie zabić, tak samo jak Parker. Teraz OBOJE zniknęli. Co jeśli teraz skrzywdzą Harry'ego?!
- Kaitlin, oni chcieli tylko jego słabości - ciebie, a ty wyjeżdżasz. To zrani Harry'ego, jesteś wszystkim tym co ma. Jeśli wyjedziesz, to już nie będą musieli go ranić.
Miał rację. Nie skrzywdzą Harry'ego, kiedy wyjadę.
Skinęłam i zeszliśmy po schodach na dół, gdzie było mnóstwo ludzi.

Melissa's pov
- Ona wyjeżdża za trzy dni. Możemy... raczej powinnam powiedzieć, że TY możesz zabić Marka, a czwartego dnia Harry będzie miał złamane serce. Dobrze wiesz, że gdy jest się smutnym robi się różne głupie rzeczy. Wtedy wkroczę ja i TADA! Wszystko będzie jak w bajce. - zakończyłam zadowolona.
Parker skinął głową, wyjął paczkę papierosów i podał mi jednego.
- To będzie ciężki tydzień. - mruknął zaciągając się papierosem.

Kaitlin's pov
Gdy wyszliśmy z pokoju, znów zaczęłam szukać Harry'ego.
- Hej, Lou! - krzyknęłam, podchodząc do niego. Rozmawiał z Eleanor.
- Co tam Kocie? - zapytał. Uniosłam brwi na jego śmieszne przezwisko.
- Po pierwsze, jeśli nazwiesz mnie tak jeszcze raz kurwa, to odetnę ci jaja, a po drugie, widziałeś Harry'ego?
- Nie odcinaj mi jaj! Co zostanie mi i Eleanor do zabawy?! - krzyknął przez muzykę.
- Powiedz mi gdzie jest Harry! - powiedziałam. Byłam cierpliwa.
- Chyba wyszedł na zewnątrz na fajkę. - oznajmił wskazując na drzwi. Skinęłam i udałam się w tamtym kierunku.
- Harry. - powiedziałam. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Hej Kaitlin. - odparł zaciskając usta.
Zastanawiałam się o czym myśli.

Harry's pov
Wreszcie miałem kogoś, na kim mi zależało. Zmieniła mnie. Nie jestem już dupkiem, który pieprzy dziewczyny dla zabawy. Ona nie ma pojęcia, jaki ma na mnie wpływ, teraz ją tracę.
- Kocham cię. - wyszeptałem przytulając ją, ale się odsunęła.
- Chcę żebyś przestał to powtarzać.
Zbiło mnie to z tropu.
- Ale co? - spojrzała na ziemię.
- Że jesteś we mnie zakochany, uwierz, nie jestem tego warta.
Zrobiłem krok bliżej i uniosłem jej podbródek.
- Uwierz MI, to nie prawda. - znowu się odsunęła.
- Harry, nie ważne co zrobię, ranię ludzi. Popatrz na Marka! Ma pełno blizn przeze mnie. Moja mama jest na cholernym odwyku, a moja siostra przeze mnie nie żyje! - wrzasnęła.
- Kaitlin, ty nie miałaś nad tym żadnej kontroli. - powiedziałem, ale mi nie uwierzyła.
- M-myślę, że powinieneś wrócić do środka. - mruknęła kierując się w stronę drzwi.
Stałem tam w gorącą letnią noc, pogrążony w ciemności, patrząc jak znika w tłumie.

Kaitlin's pov
Nie mogę się doczekać, żeby się stąd wynieść.
Gdy wyjadę, nikt inny nie ucierpi.

Melissa's pov
- Kiedy ona wyjedzie, zabijemy Marka.
Michel i Jordan skinęli głowami w zgodzie.
- Mały kutas na to zasługuje, po tym jak nas wystawił. - powiedział Parker wychodząc z pokoju.
- Chłopcy, macie dwa dni, żeby wymyślić jak to zrobicie, ale radzę wam, żebyście nie dali się złapać. - powiedziałam do nich zanim nie udałam się do wyjścia stukając obcasami.


5 komentarzy:

  1. NIEEE!! Ona nie może wyjechać! no błagam, nie rób mi tego!
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj szybko next !!!!! <333
    Zapraszam do siebie :)
    http://frust-love-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeee ! Zabiją Marka ? Co ?! :( A po za tym rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech ona nie wyjeżdża. Niech oni nie zabijają Marka. Niech Harry i Kaitlin będą razem :'( - DynaHope1DEF

    OdpowiedzUsuń
  5. NIEEEE, ONA TERAZ NIE MOŻE WYJECHAĆ!!! Nie! O boziu... kocham to rozdział MEGA @love_ya_zayn

    OdpowiedzUsuń